Bywa, że do sprawdzianu czy egzaminu niewiele się nauczyliśmy. Nie było czasu, głowa bolała, spać się chciało, trzeba było pójść łapać muchy… Nieważne czemu.
Nie douczyliśmy się, ale jednak coś tam wiemy, jakoś to pójdzie. Przychodzimy na test, dostajemy zestaw pytań i… JAKIE TO ŁATWE! Odpowiadamy na pytania, nie rozumiemy może wszystkiego, ale prawidłowe odpowiedzi rozpoznajemy bez problemu. Zaliczyliśmy test a, b, c nie przygotowując się do niego.
Przychodzi dzień wyników i okazuje się, że te oczywiste odpowiedzi okazały się.. błędne.
No więc zaczynamy się kłocić z nauczycielem – bo może on się pomylił, ale to na nic. Z trudem przyznajemy się do swojej niewiedzy.
Ciągle wydaje nam się, ze mieliśmy rację, ale wszystko świadczy o tym, że jednak nie.
W takim razie skąd wzięło się wrażenie, że doskonale wiemy jaka jest odpowiedź ?
Z wrażenia znajomości. Niełatwo odróżnić prawdę od tego co znajome. To co znane jest częścią naszej pamięci, naszej wiedzy o świecie. Czasem, nie wiemy skąd, ale kojarzymy kogoś na ulicy. Jakiś przedmiot wydaje nam się znajomy, choć nawet nie wiemy do czego służy. Podobnie odpowiedzi testowe. Nie rozumiemy nawet do końca pytania, ale jedna z odpowiedzi wydaje nam się znajoma, gdzieś się już z tym słowem zetknęliśmy. Patrzymy na pozostałe. Pustka w głowie – co za dziwaczne określenia – na pewno to są błędne odpowiedzi! Takie dla zmyłki. Niczego takiego przecież nie było… Wiemy, że nie było. Nie wiadomo jak, ale potrafimy rozpoznawać rzeczy, z którymi nigdy wcześniej się nie zetknęliśmy, mamy świadomość swojej niewiedzy.
I jaką odpowiedź wybieramy ? Oczywiście tą która wydaje się tak znajoma, że OCZYWIŚCIE musi być poprawna. My wiemy, pamiętamy przecież, że to było. Nieważne, że pozostałe nazwy też byśmy rozumieli, gdybyśmy usiedli spokojnie nad książką przed testem.
O zasadzie „znajomość = prawda”, warto też pamiętać, kiedy rozmawiamy ze znajomymi i nieznajomymi. Jakimś dziwnym sposobem słowa naszych znajomych wydają sie prawdziwsze, mądrzejsze. Oczywiście „wiemy”, że to dlatego, że umiemy wybrać odpowiednich ludzi i oni zawsze mają więcej racji, niż inni. A może poprostu ich opinie już poznaliśmy, uwierzyliśmy w ich prawdziwość, tak samo jak kiedyś ludzie uwierzyli w faszyzm, i każda nowość wydaje się kłamstwem. Złośliwym nie raz kłamstwem.
Przypominają mi się słowa polonistki ze szkoły średniej. „Tak, ja zawsze słyszę, jak wychodzicie z sali, napisaliście wypracowanie i tacy dumni z siebie jesteście. Mówicie jakie łatwe było i na pewno dobrze wam poszło. Wam się wydaje, że jak rozumiecie co jest napisane w poleceniu, to znaczy, że doskonale sobie z tym poradziliście. Zupełnie nie myslicie nad tym, że trzeba umieć to napisać, nie mówiąc już o znajomości treści lektury!!! „