W naszym społeczeństwie gdzieś nieświadomie przekazywany jest podział na emocje „dobre” i „złe”, pozytywne i negatywne.

Negatywny – kojarzy nam się z czymś, co nie powinno mieć miejsca, z czymś co najlepiej wyeliminować. Tak też chcielibyśmy zrobić z niektórymi emocjami. Złość, lęk, smutek czy zazdrość to stany, których nie lubimy. Zdarza się, że kiedy je przeżywamy – myślimy o nich jako o czymś złym, nienaturalnym. Bo przecież człowiek powinien dążyć do szczęścia. A jeśli na drodze do niego spotyka negatywne emocje – zaczyna sądzić, że idzie złą drogą, oddala się od szczęścia lub że spotyka go jakaś kara.

Czy „negatywne” emocje rzeczywiście są po to, żeby uprzykrzać nam życie i nie pozwalać osiągnąć szczęścia ? Czy matka natura dała nam coś, co jest nie tylko bezużyteczne ale i szkodliwe ?

Niekoniecznie

Negatywne emocje, mimo, że zwykle niemiłe, są nam bardzo pomocne. Bywają wskazówką jak postępować, dzięki nim unikamy popełniania ponownie tych samych błędów, osiągamy to, na czym nam zależy, unikamy zagrożeń…

Czy emocji negatywnych jest więcej niż tych przyjemnych?

Przeżywanie konkretnych emocji jest bardzo indywidualną sprawą, zależną od osobowości, temperamentu, wychowania, czy też od różnych zdarzeń. (Tutaj wielu będzie się kłócić czy sytuacja przyczynia się do poziomu szczęścia czy tez nie. Załóżmy dla ułatwienia że u przeciętnej osoby, przynajmniej w pewnym stopniu tak się dzieje. Pominiemy to, czy na poziom szczęścia wpływa samo zdarzenie, czy raczej jego interpretacja). Wróćmy jednak do pytania.

Problem nie tkwi w liczbie negatywnych emocji, ale raczej w ich „zauważalności”. Jeśli przeżywasz stany podobne do zadowolenia – prawie ich nie czujesz. I szybko o nich zapominasz. Uznajesz bowiem ze są czymś naturalnym, codziennym, zwyczajnym. Stany przyjemne są dla Ciebie informacją, że wszystko jest w porządku, że Twoje życie jest takie jak być powinno. Że nie musisz się o nic martwić, niepokoić, że warto, abyś dalej postępował tak jak teraz, by utrzymać ten stan.

Negatywne emocje pełnią inne funkcje

Musimy szybko je zauważać żeby przetrać. Nawet zwierzęta je odczuwają. Emocje są dla nas wskazówką jak postępować w danej sytuacji. Kiedy czujemy strach, nasz mózg uruchamia automatycznie pewien program, który ma na celu nas uchronić. Reagujemy ucieczką, obroną albo w niektórych sytuacjach „skamienieniem”. Zwierzęta reagują bardzo podobnie. Złość ma nas mobilizować do walki, gdy zagrożone jest coś na czym nam zależy. Smutek często wiąże się z pewnym spadkiem energii, mobilizacji, by nie wkładać energii niepotrzebnie tam, gdzie nie ma to już sensu. Może nam też mówić o tym, że coś jest dla nas ważne i brakuje nam tego, a więc powinniśmy znaleźć jakiś inny sposób by tą potrzebę zaspokoić.

Emocje negatywne nie są więc tak naprawdę złe. Są jedynie nieprzyjemne. Jesteśmy tak zaprogramowani, by reagować na dyskomfort, zauważać go, po to, aby się go pozbywać. Emocje są więc sygnałem ostrzegawczym. Nie chodzi o to, by ich nie odczuwać, ale o ty, by umieć właściwie z nich korzystać. Samo ich odczuwanie jest zdrowe i całkowicie naturalne.

Zdarza się również, że ich natężenie staje się tak duże, że zamiast nam służyć, wpędzają nas w kozi róg. Przestają działać zgodnie z przeznaczeniem. Tak się dzieje, kiedy emocje zaczynają nami rządzić, obezwładniać, gdy podsycamy je, pozwalając im osiągnąć zbyt duże rozmiary – nieadekwatne do sytuacji. Kiedy pojawia się ich w krótkim czasie zbyt wiele nie nadążamy sobie z nimi radzić. Kiedy dodatkowo słyszymy, że nie powinniśmy ich odczuwać, pojawiają się kolejne przykre stany i w końcu to wszystko nas przerasta. A wszelkie nasze próby nieodczuwania emocji, wtedy kiedy one się pojawiają, doprowadzają do jeszcze większego przeładowania systemu, bo wymagamy od siebie nieekonomicznych, trochę bezsensownych.

Organizm krzyczy: „ Alarm! Jesteś w niebezpieczeństwie, masz za dużo na głowie. Zrób coś z tym, wszyscy czegoś chcą od Ciebie! ”, a Ty zamiast podziękować swoim emocjom za to, że czuwają i przystąpić spokojnie do działania (zdecydować co ważne, a co nie, za co zabrać się najpierw, co zostawić na później, z czego całkiem zrezygnować), zaczynasz wściekać się na siebie i obwiniać, że jesteś do niczego. Następnie, by zagłuszyć ten stan, robisz coś, co nawet nie jest na liście rzeczy do zrobienia i jeszcze bardziej oddala Cię od celu. Na chwilę o tym wszystkim zapomnisz, a kiedy myśli wrócą, będziesz oskarżać się jeszcze bardziej, bo czasu zostało jeszcze mniej. I emocje będą jeszcze silniejsze.

W poszukiwaniu równowagi

Nie chodzi więc wcale o wyeliminowanie negatywnych emocji, ale o to, by nie zawładnęły naszym życiem. Zarówno z tych przyjemnych jak i nieprzyjemnych trzeba nauczyć się korzystać, jedne i drugie warto świadomie przeżywać. Zauważać stany pozytywne, dbać o to by się pojawiały. Pozwalać sobie na odczuwanie radości, dumy, satysfakcji, spokoju, kiedy coś idzie zgodnie z planem. Zatrzymywać się dla równowagi nad tymi pozytywnymi, tak by było ich jak najwięcej, by czuć je jak najbardziej świadomie. A te nieprzyjemne traktować jako sygnały ostrzegawcze, które wysyła nam mózg. I podejmować decyzję co z tym zrobić. Bo czasem emocjonalny mózg wysyła nam ostrzeżenia o prawdziwym niebezpieczeństwie, a czasem straszy nas scenariuszami, które są mało prawdopodobne. I robi to z wielu różnych powodów. Ale o tym innym razem.

Podobne wpisy