Często piszę o tym, jak ważne jest zaspokojenie potrzeb swoich czy swojego dziecka? Czy jednak każdą potrzebę zawsze należy zaspokajać? Czy nie można znieść czasami tego, żeby jakaś potrzeba była niezaspokojona, kiedy są inne „ważniejsze sprawy na głowie”?

skyscraper-3122210_1280

Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy wprowadzić bardzo ważne rozróżnienie, między dwoma pojęciami. Niestety często są one mylone i powstaje straszny zamęt. Jedni mówią, że trzeba zaspokajać potrzeby, inni, że zaspokajanie ich prowadzi do bujania w obłokach, bycia „miękka kluchą”, „rozpieszczenia”  i innych strasznych rzeczy.

Pojęcie potrzeb najczęściej jest mylone z pojęciem zachcianek. Generalnie do realizacji potrzeb ma prawo każdy. I właściwie to nasze potrzeby w założeniu nie stoją w sprzeczności z potrzebami innych. Wręcz przeciwnie – najczęściej ludzie, których potrzeby są zaspokojone (nie mylić z: selektywnie zaspokojone) są bardziej zdolni do wspierania innych w zaspokojeniu ich własnych potrzeb. Z prostego względu. Bo nie lgną uporczywie do załatania własnych dziur i braków. W potrzebach nie ma nic złego, potrzeby są z natury dobre. Z zachciankami już wcale tak być nie musi.

Skąd się biorą zachcianki?

Zachcianki podpowiada nam nasz mózg na bazie naszych doświadczeń, tego co znamy. Nasz mózg intuicyjnie wie, że potrzeby są ważne i dąży do ich zaspokojenia. Niestety czasem, kiedy frustracja potrzeby jest duża, zaczyna skupiać się bardziej na sposobie, żeby szybko zaspokoić potrzebę, niż na samej potrzebie. W efekcie nie widzi już innych sposobów realizacji potrzeby. Dlatego wymyślony przez siebie sposób – tak naprawdę jeden z wielu możliwych – zaczyna w przypadku niepowodzenia obudowywać w dodatkowe rozwiązania, które często stoją w sprzeczności z potrzebami innych ludzi i wręcz wyrządzają im krzywdę.

Przykładem potrzeby jest głód i zapotrzebowanie na konkretne składniki odżywcze. Zachcianką może być zjedzenie ulubionej pizzy czy zjedzenie sałatki z buraka. Potrzebą będzie potrzeba akceptacji i uwagi. Zachcianką będzie to, że uwagę ma nam poświęcić np. partner i to w tym momencie oraz w sposób, który przyszedł nam do głowy, czyli poprzez komplement i romantyczną kolację na tarasie. Potrzebą będzie potrzeba bezpieczeństwa, stabilizacji oraz uznania i szacunku, a sposobem na jej realizację będzie uzyskanie posady w konkretnym miejscu, za konkretne pieniądze na konkretny rodzaj umowy, ponieważ nasz mózg mówi nam, że właśnie taka konfiguracja zagwarantuje nam bezpieczeństwo i uznanie. Potrzebą może być uznanie, szacunek i akceptacja, a sposobem realizacji – bycie sławną osobą – znanym specjalistą w jakiejś dziedzinie albo aktorem/youtuberem. Osobną kwestią jest to, czy nasz mózg może przewidzieć, czy to czego jeszcze nie mamy i nie znamy rzeczywiście zrealizuje potrzeby, które mamy.

Czy wszystkie zachcianki trzeba zaspokajać?

Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Oczywiście, że nie. Spełnienie wszystkich zachcianek nie jest konieczne do zaspokojenia wszystkich potrzeb, ponieważ każdą potrzebę można zrealizować na różne sposoby. Co więcej – nie każda zachcianka realnie zrealizuje stojącą za nią potrzebę, bo zwyczajnie w świecie nasz mozg może nam dać nietrafione rozwiązanie. Nasz mózg często podejmuje decyzje nie mając pełnych informacji, może więc się mylić.

Co więcej – prawdopodobnie niezdrowym jest zaspokajanie wszystkich swoich (lub innej osoby, np. dziecka) zachcianek. Zwłaszcza tych, które naruszają potrzeby innej osoby. Ale również własnych. Picie alkoholu w dużych ilościach, niezdrowe jedzenie, czy kupowanie każdej rzeczy, na którą przyjdzie nam jednorazowo ochota nie prowadzi przecież do niczego dobrego. A są to przykłady zachcianek. Nie oznacza to również, że żadnej zachcianki nie powinniśmy zaspokajać. Warto poprostu przyjrzeć się  stojącej za zachcianką potrzebie i wtedy bardziej świadomie ocenić zachciankę. A czasem, kiedy mowa o kupieniu lodów czekoladowych w gorący dzień czy spontanicznym spacerze – nie analizować zachcianki tylko zwyczajnie w świecie ją zrealizować.

Czy zatem każdą potrzebę powinniśmy zaspokajać?

Tutaj odpowiedź jest trochę bardziej skomplikowana. Jeśli mowa o osobie dorosłej – możemy na pewien czas odsunąć realizację jakieś potrzeby, żeby skupić się na realizacji inne potrzeby – chwilowo priorytetowej. Dopóki jesteśmy w niebezpieczeństwie, nie mamy nawet czasu na szukanie akceptacji i uznania. Najpierw musimy sami lub z czyjąś pomocą pokonać niebezpieczeństwo. Oczywiście długotrwała frustracja ważnych potrzeb też wcale nie jest dla nas korzystna. Możemy udawać przed sobą, że ich nie mamy i tacy jesteśmy silni, ale będzie to oszustwo, a nasze oszukane „ja” odpłaci nam się za wyrządzona mu krzywdę i długotrwały brak. Możemy zacząć cierpieć na różne choroby, bóle i dolegliwości, które nie wiadomo skąd się biorą i trudno je zaleczyć, bo pojawiają się nowe. Możemy też być ciągle poirytowani jakąś sprawą w naszym życiu (pozornie zupełnie niezwiązaną z niezaspokojoną potrzebą) albo cierpieć na depresję, zaburzenia lękowe, popaść w uzależnienie, itp. Możemy również zacząć nieświadomie manipulować innymi ludźmi, by zaspokoili nasze potrzeby. Przestaniemy zauważać to, co kryje się pod spodem, czyli stłumiona potrzebę.

Z drugiej strony – będąc osobą dorosłą, musimy liczyć się z tym, że pewien poziom frustracji potrzeb jest wpisany w życie i nie możemy mieć zawsze, wszystkiego w 100%. W zaspokajaniu potrzeb należy przede wszystkim znaleźć pewną równowagę i harmonię.

4(5)

Gdy jesteś rodzicem: potrzeby i zachcianki dziecka

Jeśli jesteś rodzicem bardzo małego dziecka – na początku powinieneś zaspokajać znakomitą większość jego potrzeb i nie nastawiać go na frustrację. Pewien poziom frustracji i tak wpisany jest w relację, ponieważ nie wszystkie realne potrzeby dziecka będziesz w stanie dostrzec i dobrze odczytać, zatem dziecko i tak będzie frustrację odczuwać. Dokładanie mu jej, żeby wytrenować dziecko w tolerancji na frustrację, początkowo nie jest najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście nadal rozróżniam potrzeby od zachcianek, które w miarę rozwoju dziecka, zaczynają się wyłaniać obok potrzeb. Chęć natychmiastowego sięgnięcia po fioletowy klocek, zamiast każdego innego, mimo, że fioletowym klockiem bawi się brat, jest już zachcianką a nie potrzebą.

W miarę jak dziecko rośnie – ważne staje się rozróżnianie zachcianek i potrzeb, dążenie raczej do zaspokojenia potrzeb niż zachcianek, nauka uwzględniania potrzeb innych ludzi, nauka zaspokajania swoich potrzeb przez dziecko – adekwatnie do możliwości (np. potrzeby akceptacji ciągle krytykowany 7-latek nie jest w stanie sobie zaspokoić sam, ale może się nauczyć przygotować sobie kanapkę, by zaspokoić głód). Natomiast zachcianki ustalamy z dzieckiem wspólnie, umawiając się na to, które zachcianki możemy zaspokoić, a które nie. Ani całkowite odmawianie zachciankom dziecka, ani też zaspokajanie każdej z nich nie jest dobrym rozwiązaniem.

Podobne wpisy