Mam wrażenie, że ludzie często spierają się co do tego, czy należy emocje wyrażać czy raczej należy je kontrolować. Jedni mówią, ze wszystkie emocje są naturalne, dobre i zdrowe. Inni odpowiadają, że wyrażanie emocji jest oznaką słabości albo, że w ten sposób można zrobić komuś krzywdę.
I kto ma rację?
Przychodzę z małym wyjaśnieniem. Właściwie to rację mają jedni i drudzy. Tyle tylko, że sprzeczając się o to mieszamy trochę pojęcia.
Czym innym jest wyrażać emocje i przeżywać je (wszyscy je przeżywamy, nie wszyscy przyznajemy się do tego), a czym innym jest dać się im ponieść. Dać im się KONTROLOWAĆ. Da się akceptować emocje, nie zaprzeczać im, mieć odwagę w wyrażaniu ich, ale jednocześnie nie pozwalać, by one panowały nad nami i ich ekspresja była niczym nieograniczona. Emocje należy sobie uświadomić, ale to wcale nie oznacza ich podsycania. Takie podsycanie (np. smutku, poczucia krzywdy) może prowadzić do depresji.
Warto pamiętać, że krzyk i przemoc fizyczna nie są też wyrażaniem emocji. Są raczej uleganiem im. Osoba, która krzyczy, wcale nie musi zdawać sobie sprawy ze swojej złości, poczucia rozczarowania, itp. Raczej myśli o tym, jakie zło ktoś inny wyrządził, jak źle ją potraktował czy jaki jest nieposłuszny. Nie są to jej emocje. To opinie o zachowaniu innych ludzi. Czasem mylimy krzyk z wyrażaniem emocji. Jest to raczej przejaw emocji. Nie możemy jednak postawić znaku „=” pomiędzy krzykiem i wyrażaniem emocji. Krzyk wcale nie musi świadczyć o złości (może wiązać się ze słabszym słuchem, przebywaniem w głośnym otoczeniu lub celowym modulowaniem głosu, by wywrzeć jakiś efekt – choćby posłuszeństwo).
Jeśli więc miałabym odpowiedzieć na pytanie „Czy emocje wyrażać czy nie?” odpowiem – oczywiście, że tak. Ale nie poddawać im się.
Łatwo się mówi – powiesz. Ale to już inny temat. O tym, jak to zrobić w praktyce napiszę może innym razem, jeśli chcesz 🙂